Czas na lans

To nie jest tak, że jak się człowiek sam nie pochwali, to nie ma co liczyć, że go ktoś nie pochwali. Oczywiście, że jest to miłe, gdy nasza praca jest doceniana, podejmowane wysiłki są zauważane, a ich efekty spotykają się z akceptacją, zaś w przypadku działań artystycznych można z dumą i satysfakcją powiedzieć, że ich skutki są znaczące i spotykają się ze zrozumieniem, a nawet miłością odbiorców. Ale jak taki przykładowy artysta intensywnie pracuje, to może nie ma czasu na zastanawianie się, co myślą o nim inni? W przypadku występujących estradowo muzyków kontakt z odbiorcami następuje bezpośrednio podczas prezentacji scenicznej. Można powiedzieć, że jest to moment konfrontacji wyobrażeń muzyka z rzeczywistością. Reakcja publiczności jest jakimś tam miernikiem akceptacji. To tyle tytułem wstępu.

Po premierze płyty „Pozdrowienia z Milagro” regularnie otrzymuję od wydawcy informacje o emisjach radiowych piosenek z tej płyty. Nie możemy się nadziwić w jak różnych audycjach i rozgłośniach pojawia się ta muzyka. Przykłady? Proszę bardzo! Rockowe Antyradio, audycja z poezją śpiewaną „Gitarą i piórem” (Trójka), „Wszystkie drogi prowadzą do Nashville” (Trójka), oraz audycje w rozgłośniach regionalnych traktujące o bluesie.

Od lat występuję (oprócz moich koncertów) na różnych imprezach, dla publiczności o różnych, jak myślę, gustach i oczekiwaniach. Czasem produkuję się nawet na imprezach plenerowych! Muszę się pochwalić, że przeważnie udaje mi się wychodzić obronną ręką z tego typu opresji i myślę, że dzieje się tak dlatego, bo: primo – uczciwie daję z siebie wszystko, secundo – posiadam szeroki, zróżnicowany stylistycznie repertuar. Bardzo możliwe, że są też jakieś inne powody, ale w tej chwili przychodzą mi do głowy tylko te przytoczone powyżej.

I to by było na tyle.