„12”

Gitara dwunastostrunowa kojarzy się z takimi nazwiskami jak Leadbelly, Blind Willie McTell, czy Leo Kottke. Moim zdaniem najwybitniejszym gitarzystą używającym „12” był Lonnie Johnson, który pod koniec lat 20 – tych XX w. nagrał solo i w duecie z jazzowym gitarzystą epoki swinga Eddie Langiem szereg prawdziwych gitarowych perełek. Lonnie Johnson grał na „12” techniką single note wyrafinowane pasaże, wspaniale używał techniki hybrydowej, stosując plektron i palce. Odnoszę wrażenie, że obecnie jego muzyka jest traktowana jako archaiczna ciekawostka – bardzo niesłusznie. Jakaś rekomendacja? Bardzo proszę! Kiedyś BB King zapytany o płytę, którą chciałby zabrać na bezludną wyspę, wymienił „Gamblers Blues” Lonniego Johnsona. Innym wybitnym wykonawcą, który czasem używał „12”, był Gary Davis. Zupełnie inne podejście: granie forte, traktowanie instrumentu jako drugiego głosu, niezwracanie uwagi na artykulację i ogromna ekspresja. Podobne podejście, choć nie tak wirtuozowskie, jak Gary Davis prezentował Blind Willie McTell, którego granie polegało na tworzeniu bluesowego akompaniamentu składającego się z granych w niewymuszony sposób synkopowanych figur. Leo Kottke prezentował zupełnie inną szkołę. Grywał instrumentalne kompozycje oparte na długich riffach, często stosował technikę slide. Używał też innych instrumentów (m.in. popularnych od lat 60 – tych gitar marki Guild), niż Leadbelly, McTell, czy Lonnie Johnson, którzy grali na Stellach ze strunociągiem (Lonnie Johnson parlo 6 pin bridge).
Przez większość życia wszystko wskazywało na to, że „12” jednak nie jest dla mnie. Pierwszy znak nadciągającej zmiany dostałem za pośrednictwem internetu, gdy przypadkiem na YT natknąłem się na test Vintage Paul Brett Signature i zwróciłem uwagę na rekomendację Stefana Grossmana, który napisał, że jest to sensowny instrument w przyzwoitej cenie. Zaświeciła się lampka. Kiedy w sklepie na Dennmark Str. w Londynie odłożyłem wreszcie Nationala Triolian, moją uwagę przyciągnęła mała „12”, stylizowana na przedwojenną Stellę. Co prawda 12 pin bridge, ale gitara wydała mi się godna uwagi. Ponieważ, co ważne, cena nie zwaliła mnie z nóg, zacząłem myśleć o wejściu w jej posiadanie. Koniec końców, po ponad roku nabyłem taki instrument i w 2018 r. nawet użyłem go do nagrań. Efekt będzie można podziwiać na płycie „Pozdrowienia z Milagro”. A teraz można sobie słuchać i oglądać na klipie „Wybacz mi”.